Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

bardziej ze wszystkiego co zdarzyło się tego wieczora.
Zwątpiały i zrozpaczony, szedł wzdłuż toru, na którym stał pociąg, a łzy spływały mu po obu stronach nosa. Myślał sobie, jak to ciężko widzieć przed sobą bezpieczeństwo, niemal widzieć dom, a być od tego odsuniętym z powodu braku kilku marnych szylingów i drobnostkowej podejrzliwości płatnego urzędnika.