Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

dni w chłodnej świątyni lub w ruinach cysterny, a po zachodzie słońca śpiewaliśmy i ucztowaliśmy pod wielkimi gwiazdami osadzonymi na aksamitnym niebie. Potem płynęliśmy brzegiem Adriatyku, gdzie ziemia nurza się w powietrzu z bursztynu, róży i akwamaryny; zawijaliśmy do obszernych portów otoczonych lądem, włóczyliśmy się po starodawnych sławnych miastach, aż wreszcie pewnego ranka, gdy słońce wschodziło za nami iście po królewsku, wpłynęliśmy szlakiem ze złota do Wenecji. O, Wenecja to piękne miasto, szczur może tam wygodnie spacerować i zabawiać się; a znużony wędrówką, może nocą zasiąść do uczty z przyjaciółmi na brzegu Canale Grande. Pełno tam pieśni w powietrzu a na niebie pełno gwiazd; światła błyszczą i migocą, odbijając się w gładkich stalowych dziobach rozkołysanych gondoli, a tych gondoli takie jest mnóstwo, że możnaby po nich przejść z końca w koniec kanału. I co za jedzenie! Czy lubisz skorupiaki? Ale nie będziemy się teraz nad tym zastanawiali.
Umilkł na chwilę; a Szczur Wodny, oczarowany i także milczący, pływał w marzeniu po kanałach i słyszał widmo pieśni rozbrzmiewającej dźwięcznie wśród szarych, mglistych murów omywanych chlupotaniem fal.
— Pożeglowaliśmy wreszcie na południe — podjął Szczur Morski — wzdłuż włoskich wybrzeży aż do Palermo; tam porzuciłem statek i puściłem się na da-