Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

zarumienił się z radości, posłyszawszy słowa uznania, jakich stary wilk morski nie szczędził jego smakowi i znawstwu, gdy razem rozpakowali kosz i rozłożyli jego zawartość na przydrożnej trawie.
Szczur Morski zaspokoiwszy pierwszy głód, podjął dalej historię swej ostatniej podróży. Prowadził prostodusznego słuchacza przez Hiszpanię od portu do portu, lądował z nim razem w Lizbonie, Oporto i Bordeaux, zawijał do rozkosznych przystani Kornwalii i hrabstwa Devon i wreszcie przepłynął przez kanał do ostatniego nabrzeża gdzie dotarł skołatany przez burzę, po walce z długotrwałym wiatrem przeciwnym; pochwycił pierwsze czarowne zapowiedzi i znaki wiosny i podniecony nimi, pospieszył w głąb lądu na długą wędrówkę, łaknąc życia na spokojnym podwórzu folwarcznym, zdala od męczącego ruchu morskich fal.
Oczarowany Szczur Wodny, drżąc z podniecenia, dążył krok w krok za podróżnikiem przez burzliwe zatoki i zapełnione tłumem ulice, wchodził za nim do portowych barów, płynął w górę krętych rzek, co ukrywały ruchliwe miasteczka za nagłym zakrętem i opuścił go z westchnieniem żalu, w nudnym śródlądowym folwarku, o którym nie chciał nic słyszeć.
Tymczasem skończyli śniadanie; marynarz pokrzepił się i orzeźwił, głos jego stał się dźwięczniejszy, oczy rozbłysły światłem, które wydało się odbłyskiem jakiejś odległej morskiej latarni; napełnił szklankę czerwo-