łosny z początku, gniewnie ostry w miarę jak się wzmagał i wznosił aż do rozdzierającego gwizdu, który przycichał i spływał melodyjnie po krawędzi wzdętego żagla? Oczarowany Szczur Wodny zdawał się słyszeć wszystkie te dźwięki a wraz z nimi dochodziła go głodna skarga mew, łagodny grzmot rozbijających się fal, szelest opornego żwiru i znów wracały słowa. Z bijącym sercem słuchał przygód w licznych portach, słuchał o walkach, ucieczkach, zbiórkach, o koleżeństwie i odważnych przedsięwzięciach; albo też szukał wysp, gdzie leżą skarby, łowił ryby w spokojnych lagunach i całe dnie spędzał, drzemiąc na białym piasku. Słuchał opowiadania o połowie ryb na pełnym morzu, o ściąganiu potężnych srebrzystych sieci milowej długości; słuchał o nagłych niebezpieczeństwach, o szumie grzywiastych fal w bezksiężycową noc, lub o wyniosłych masztach wielkiego statku, co nagle rysują się we mgle nad głową; słuchał o wesołych powrotach do domu, gdy zatoczy się szeroki krąg wkoło przylądka i zabłysną światła przystani; gdy się spostrzeże na lądzie niewyraźne grupki ludzi, gdy dochodzą radosne okrzyki i plusk liny holowniczej; słuchał o wędrówce po stromych uliczkach ku krzepiącemu światłu okien z czerwonymi zasłonami.
Wreszcie w tym śnie na jawie zdawało mu się, że wędrowiec wstał lecz nie przestał mówić, trzymał go wciąż w mocy swych oczu szarych jak morze.
— A teraz — powiedział łagodnie podróżnik — pu-
Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.