Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.
X
DALSZE PRZYGODY ROPUCHA

Drzwi wejściowe do spróchniałego drzewa zwrócone były na wschód, to też Ropuch obudził się wcześnie. Zbudziły go jasne promienie słońca a także uczucie okropnego zimna w nogach, dzięki czemu śniło mu się, że był w domu, leżał w łóżku w chłodną zimową noc, we własnej, pięknej sypialni z epoki Tudorów, a kołdry wstały sarkając i oświadczyły, że już dłużej nie zniosą tego zimna; potem zbiegły po schodach do kuchni aby się ogrzać przy kominie a Ropuch gonił za nimi boso, przez nieskończenie długie, lodowato zimne korytarze, wyłożone kamiennymi flizami i błagał aby były rozsądne. Ropuch zbudziłby się prawdopodobnie o wiele wcześniej, gdyby nie to, że od kilku tygodni sypiał na słomie rozłożonej na kamiennej podłodze i zapomniał prawie o miłym uczuciu, jakie wywołują ciepłe kołdry podciągnięte pod brodę.
Ropuch usiadł, potarł naprzód oczy a następnie nieszczęsne łapki i przez chwilę nie mógł sobie uprzytomnieć gdzie się znajduje; rozglądał się za dobrze zna-