— Brawo, moja pani! Podoba mi się pani animusz. Można jej pozwolić na tę próbę; uważajcie tylko na nią. Przecież szkody nie zrobi.
Ropuch skwapliwie wdrapał się na miejsce opuszczone przez szofera, Wziął w łapy kierownicę, wysłuchał z udaną pokorą wskazówek i puścił w ruch motor. Z początku jechał bardzo wolno i uważnie, bo postanowił sobie być ostrożnym.
Panowie na tylnym siedzeniu klaskali w ręce a Ropuch słyszał jak mówili.
— Doskonale się do tego zabiera! Pomyśleć tylko, że praczka porządnie prowadzi samochód i to próbując poraz pierwszy!
Ropuch pojechał trochę szybciej; a potem prędzej i coraz prędzej.
Posłyszał, że właściciel samochodu zawołał ostrzegawczo:
— Ostrożnie, moja praczko! — to go rozgniewało i zaczął tracić głowę.
Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/243
Ta strona została uwierzytelniona.