Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

Do sadzawki auto pędzi.
Co to będzie? Co to będzie?
Kto tak świetnie robi zucha?
Ach, poznaję spryt Ropucha!

— O jaki jestem mądry! jaki mądry! jaki mąd...
Uszu Ropucha doszedł z oddali hałas, na który odwrócił łebek. Okropność! Nieszczęście! Rozpacz!
Zobaczył, że szofer w wysokich skórzanych sztylpach i dwóch barczystych wiejskich policjantów gonią go ze wszystkich sił, a od Ropucha dzieli ich zaledwie szerokość dwóch pól.
— Oj, oj, oj, — wykrztusił, biegnąc zadyszany. — A to osioł ze mnie! Zarozumiały osioł bez głowy! Znowu się przechwalałem! Znowu wrzeszczałem, i wyśpiewywałem pieśni! Znowu siedziałem nadęty! O rety! rety! rety!