Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/253

Ta strona została uwierzytelniona.

i jeszcze inne dźwięki, podobne do powstrzymywanego parskania lub do odgłosów jakie wydają butelki z wodą sodową gdy się je otwiera, jednak kiedy Szczur zamilkł, Ropuch westchnął głęboko i powiedział bardzo mile z pokorą:
— Masz słuszność, Szczurku! Jaki ty jesteś zawsze rozsądny! Tak, byłem zarozumiałym osłem, widzę to; ale od tej chwili stanę się porządnym Ropuchem, tamto się więcej nie powtórzy. I do samochodów już się tak gwałtownie nie palę od ostatniego nurka w tej twojej Rzece. Gdy wisiałem na krawędzi twej nory i ledwie mogłem oddech pochwycić, przyszedł mi nagle pomysł — świetny pomysł — co do łodzi motorowych — no, no! nie irytuj się, mój stary, nie tup łapkami, nie wywracaj wszystkiego, to był tylko pomysł, o którym nie będziemy teraz mówili. Wypijemy kawę, wypalimy papierosy, porozmawiamy, a potem pójdę pomaleńku do „Ropuszego Dworu”, włożę własne ubranie i puszczę wszystko w ruch tak jak dawniej. Dość już miałem przygód. Będę teraz prowadził spokojne, stateczne, rozsądne życie; zajmę się ulepszeniem gospodarstwa i od czasu do czasu ogrodownictwem. Znajdzie się u mnie zawsze kawałek obiadu, gdy przyjaciele przyjdą mnie odwiedzić; kupię sobie konia i wózek, którym będę trząsł się po okolicy jak za dawnych dobrych czasów, nim opanował mnie niepokój i zachciało mi się dokonywać jakichś czynów.
— Pójdziesz pomaleńku do „Ropuszego Dworu?” —