ra napełniła się wodą i zatonęła, a Ropuch ledwie zdołał utrzymać się na głębokiej wodzie. Spojrzał w górę i zobaczył dwie łasice przechylone nad parapetem mostu, przyglądające mu się z wielkim ukontentowaniem.
— Na przyszły raz przyjdzie kolej na twój łeb, Ropuchu! — zawołały.
Oburzony Ropuch dopłynął do brzegu, a łasice zataczały się ze śmiechu podtrzymując się wzajemnie: wybuchały śmiechem wciąż na nowo, aż wreszcie dostały niemal spazmów.
Ropuch odbył piechotą męczącą drogę powrotną i znowu opowiedział Szczurowi Wodnemu o swym bolesnym zawodzie.
— Czy ja ci nie mówiłem — rzekł Szczur z wielką złością. — Teraz zastanów się, coś ty zrobił: przepadła moja ulubiona łódź, i to z twojej winy! A w dodatku zniszczyłeś zupełnie śliczny garnitur, który ci po-
Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/260
Ta strona została uwierzytelniona.