Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/267

Ta strona została uwierzytelniona.

ska i już nigdy nie zobaczę mojego kochanego „Ropuszego Dworu”!
— Uspokój się, Ropuchu — rzekł Borsuk. — Są inne sposoby, poza atakiem, na odzyskanie straconych pozycji. Jeszcze nie wypowiedziałem mego ostatniego słowa. Objawię wam teraz wielką tajemnicę.
Ropuch podniósł się zwolna i otarł łzy. Tajemnice niezmiernie go pociągały, gdyż nigdy nie umiał ich dochować, a przenikliwy dreszczyk jaki odczuwał przy zwierzaniu się innemu zwierzęciu z sekretu, który święcie przyrzekł dotrzymać, sprawiał mu przewrotną przyjemność.
— Istnieje — podziemne — przejście — powiedział Borsuk z naciskiem — które bierze początek niedaleko stąd, na brzegu Rzeki i prowadzi do samego „Ropuszego Dworu”.