Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

gruby kij i machał nim zawzięcie, okładając imaginacyjne zwierzęta.
— Ja ich nauczę opanowywać mój dom! — krzyczał. — Dostaną porządną nauczkę! Ja im sprawię!
Wkrótce Kret, bardzo ze siebie zadowolony, wpadł do pokoju.
— Świetnie się zabawiłem! — zaczął z punktu. — Nabrałem łasice!
— Mam nadzieję, że postępowałeś bardzo ostrożnie, Krecie — rzekł zaniepokojony Szczur.
— Spodziewam się! — odparł Kret z przekonaniem. — Wpadłem na pewien pomysł, gdy poszedłem do kuchni dopilnować aby śniadanie Ropucha było gorące. Zobaczyłem starą suknię praczki, w której Ropuch przyszedł, rozwieszoną przed kominkiem na wieszaku od ręczników, ubrałem się w nią, i w czepek, i w chustkę, i poszedłem śmiało do „Ropuszego Dworu”. Straże stały oczywiście na stanowiskach z karabi-