Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/295

Ta strona została uwierzytelniona.

myślony. Czoło oparł na łapie i rozważał coś długo i głęboko. Stopniowo zaczął się rozpogadzać a na jego pyszczku wykwitł zwolna uśmiech i trwał chwilę. Potem Ropuch zachichotał nieśmiało. Wreszcie wstał, zamknął drzwi, spuścił zasłony w oknach, zgromadził krzesła z całego pokoju, ustawił je w półkole i stanął przed nimi nadymając się tak, że objętość jego zwiększała się w oczach. Następnie skłonił się, odkaszlnął dwukrotnie i zaczął śpiewać podniesionym głosem przed zachwyconym audytorium, które widział jasno w wyobraźni.

OSTATNIA PIOSENKA ROPUCHA[1]

Ropuch powrócił do domu!
W holu ktoś zawył, w salonie krzyknął: „O Boże!”

  1. Przekład Zofji Baumowej.