wesoło za oknami, Rzeki, którą znali i której ufali, Rzeki, która mimo zmiennego usposobienia nie zastraszyła ich nigdy przykrą niespodzianką.
Kret dążył naprzód oczekując z niecierpliwością chwili, kiedy znajdzie się znowu w domu wśród dobrze znanych ulubionych przedmiotów, uświadomił sobie jasno, że jest zwierzątkiem związanym z uprawnymi polami i żywopłotami, z wyoraną brózdą, z pastwiskiem, z dróżką odpowiednią na wieczorne spacery, z wypieszczonym ogrodem. Nie dla niego szorstkość, uparta wytrzymałość, lub zgiełk walki, towarzyszące życiu na łonie dzikiej przyrody. Kret musi być mądry, musi trzymać się przyjemnych miejscowości, w których sądzono mu przepędzić życie, oczekują go tam swoiste przygody zdolne wypełnić całe jego istnienie.
Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.