Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.
O







Odżył. — Opuścił koniowi wodze,
A sam się rzucił po myśli drodze,
Drodze samotnej, dzikiej, — a która
Jak nić pajęcza, gdy nią wiatr miota,
Wiła się przez step jego żywota.
Jeździec, był duszą — koń, jej tłumaczem; —
Myśl — którą jeździec drżeniem udzielał,
Koń ją pojmował i w pędy wcielał;
A niebo, ziemia, były słuchaczem. —
Przez dni dziecinne szedł stępym krokiem;
Pustoty dziecka, znaczył podskokiem;
A w lekkich susach z nogi na nogę,
Przeskakał chwile młodości błogie.
Czwałem go niosły lata młodzieńca,
Gdy rozwinąwszy skrzydeł swych loty,
Puszczał się w kraje dzikiej tęsknoty;
Pędzi.... i nagle kołem zakręca[1]

  1. Tym sposobem Kirgizi, zatrzymują w największym pędzie, swoje rumaki.