Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.


To, czego szukał, wypatrzeć trudno,
Nikt tu nie mieszkał.... tylko do koła
Wzrok padał, w przestrzeń głuchą, odludną. —
Zskoczył — do ziemi przyłożył ucho....
Słuchał.... czyli się co nie poruszy....
Czy szmer nie dójdzie?... Nie!.. zewsząd głucho
W stepie, ni jednej żyjącej duszy!....
Wietrzył.... bo się w lot przejąć spodziewał,
Choć pyłek dymu ognisk koczowych....
Nic!.... tylko zapach kwiatów stepowych,
Mgłą balsamiczną w krąg go owiewał. —