Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.
O





O! nie mniej obraz był ożywiony
Po za Aułem, gdzie liczne trzody
Szukały paszy u brzegów wody. —
Koń jeźdźca, wolno z uzdy puszczony
Zarżał i czwałem pobiegł ku stronie,
Kędy mu w odzew zarżały konie;
Wpadł do ich środka — a całe stado
W mgnieniu skupione, zbitą gromadą,
Z zdziwionym wzrokiem, poważnie kroczy,
I przybyszowi zagląda w oczy. —
Ale poznawszy z obcej postaci,
Że to nie żaden z tabunnych braci;
Konie, uszyma strzygą.... prychają....
Postąpią krokiem to znowu stają....
Aż w końcu jakby druha poznały,
Radośnem rżeniem gościa witały.
Trzody — jak gdyby chcąc radość zdwoić