Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.
J





Jeździec, okiem w jej się oczy wkrada,
Tchnieniem, łowi jej dziewicze tchnienia;
Rosa szczęścia, z niebios zachwycenia,
Na płonące jego serce pada. —
I dziewica, spojrzeń nie odtrąca,
Lecz je biegnie uprzedzić, powitać,
Ku nim, zwraca się jak kwiat do słońca;
Z nich jak z gwiazdek chce swą przyszłość czytać.
Jak dwie wierzby skłonne sobie z młodu,
Gałązkami pochwycą się, splączą,...
I choć strumień dzieli je u spodu,
One w górze, na wieki się łączą.
Kochankowie, również się zbliżyli...
Ich źrenice, zbiegły się w spojrzeniu,
I już odtąd, jednem życiem żyli,
Dusza w duszę szła po tym promieniu.
O!... to nie miłość naszych salonów,
Tkań słów jedwabnych, zręcznych pokłonów,