Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/063

Ta strona została uwierzytelniona.

A w dotknięciu z listków jego
Jak z warkocza dziewiczego,
Srebrna piosnka brzmi[1]
« Patrzcie!... co ta błoń wypasa?...
Jakich koni stado hasa?...
To nad cudy, cud!...
Wy, Baranty[2] sławni w świecie,
Tu sprobujcie, tu znajdziecie
Godny siebie trud.
« Lecz — na dzieło kto się waży,
Bądź ostrożny — bo na straży
Czuwa księżyc sam.

  1. Dziewczęta Kirgizkie przyczepiają w koniec warkocza na plecy spadającego, rozmaite ozdoby metalowe mianowicie srebrne monety, które za najlżejszem poruszeniem głowy dźwięk wydają. —
  2. Baranta — której opis w dalszych strofach się znajduje właściwie mówiąc, jest nie co innego, tylko: Nocna kradzież koni nie pojedynczych, ale od razu całej stadniny. — Baranta u Kirgizów nie jest połączona ze wzgardą, którą narody ucywilizowane pokrywają ludzi, oddających się podobnemu przemysłowi; przeciwnie, u nich jest to pewien rodzaj odznaczenia się z którego chętnie się chlubią. —