Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.
S





Stójcie! » — Bij krzyknął do swej drużyny —
« Już nic nie widzę — noc taka ciemna....
« Dalsza gonitwa całkiem daremna,
« Wszak, co najlepsze konie z stadnicy,
« Mają pod sobą. — Droga szczęśliwa!...
« Niech lecą! »... — wrzasnął z dzikim uśmiechem;
A step szyderczem powtórzył echem:
— « Niech lecą! ».. — « Jak-to?... Bij się odzywa —
« Mam wrócić?... wrócić... i żyć shańbiony?..
« O nie!... wiatr z dobrej wieje nam strony....
« Puścim za niemi takie pogonie,
« Od których żadne nie ujdą konie. —
« Wy dwaj — jak można odemnie dalej
« W prawo i w lewo ruszcie — a żywo,
« Macie przy sobie krzemień, krzesiwo..
« Niechaj z was każdy stepy zapali. » —