Strona:Klęski zaraz w dawnym Lwowie.pdf/20

Ta strona została przepisana.

Wśród pospólstwa miejskiego powszechnem było zaufanie w leczniczą wartość gnoju, w czasie zarazy biedacy zagrzebywali się w nawozie i marli w nim niezawsze spostrzeżeni a zwłoki ich tkwiły tam, dopóki fetor rozkładających się ciał nie zwrócił uwagi grabarzy. Uważano też, że palenie gnojów znakomicie czyści powietrze w mieście. Lecz mimo to w okresie zarazy 1548 r. wzmaga się troska o czystość miasta[1], zrozumiał widocznie jego zarząd, że brud jest najlepszem podłożem rozwoju epidemji. Wreszcie najęto na stałe człowieka do cotygodniowego czyszczenia miasta i wywożenia gnoju[2]. Jednak bardzo często zaledwie na odległość wałów miejskich wywóz ten uskuteczniano, a „rumy miejskie" piętrzyły się niebotycznie po całych wałach, jakkolwiek miały być składane tylko na miejscu wyznaczonem przez magistrat za miastem i zaznaczonem słupami[3]. Dla dopilnowania czystości dobrych chęci jest więcej, aniżeli czynów. Ad sonum tubae, „otrębywano ochędóstwo“, to jest nakazy czystości, obowiązkiem jej doglądu obarczono instygatora a 40-mężowie żądali przydania mu osobnego „nocnego“, aby z rana z cepakami swymi przed otwarciem bram ulice rewidował[4].

A przecież Lwów miał bardzo wcześnie brukowane ulice i rynek, najwcześniejsze rachunki wykazują już opłacanie brukarzy i rurmistrzów, magistri canalium, przeprowadzających i utrzymujących kanały podziemne, któremi zbytek wody i nieczystości z miasta odchodzily. Ductores aquarum zaś z początkiem wieku XV uskutecznili budowę wodociągów[5]. Lecz mimo to i mimo, że ostatki pierwszych bruków drewnianych w obrębie murów znikły jeszcze w średniowieczu[6] i brukarze konserwację bruków kamiennych ciągle prowadzili, nawet i w czasie największej świetności Lwowa, gdy się tylko wyjrzało poza mury, strach oblatywał przechodnia przed wdepnięciem w olbrzymie grzęzawiska i bajory, pięknym wieńcem od zewnątrz otaczające mury, co nawet ostre reskrypty królewskie powodowało[7], a quadragintavirat na swych posiedzeniach stwierdzał: „miasto w wielkim smrodzie gnojowym leży, skąd zarazy zdrowia ludzkiego y przymówiska od postronnych“[8]. Bo też nieporządki zbyt były widoczne i przyjezdnym w oczy się rzucały i urbs metropolis totius Russiae żadną miarą rościć nie mogło pretensyj do palmy czystości. Czyż jednakże Lwów był pod

  1. 25 passim. Więźniowie „skrybają“ błoto, purganci ściągają gnoje z ulic, oczyszczą kanały i rynsztoki.
  2. Ks. 8, str. 851.
  3. Ks. 295, str. 218, fasc. 241, r. 1766.
  4. Ks. 296, Liber exorbitantiarum z lat 1710-1723, str. 124, 133.
  5. Mon. Leop. t. II. passim.
  6. Zubrzycki, o. c., str. 124, r. 1487.
  7. Ibidem, str. 265, r. 1627.
  8. Ks. 295, str. 19, r. 1635.