Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/124

Ta strona została przepisana.

żonki wasze, co się w klejnoty ustroiwszy i bławaty różne, ni o czem, jeno o delicjach, o zbytkach wszelakich myśliły, to teraz piechocie pończoszki robić muszą, i oddawać je pod liczbę, jako czyjej wiosce na kartce naznaczą. Jedni pójdą w niewolą do Moskwy, do Szwecji, do Tatar, a drudzy na wygnaniu, w nędzy i w zniewadze od sromoty pomrą.... Rozprószą się jako mrówki Lachowie moi, po Śląsku, po Węgrzech, po Wołoszech, po Siedmiogrodzkiej ziemi, a ziemia ich pójdzie na szarpaninę różnym narodom....
Pobudziłeś na nas wszytkie sąsiady nasze do wojny, wszytkie okoliczne narody naśmiewają się teraz z synów przezacnej niegdyś Korony polskiej, którzy straszni bywali wszytkim pogranicznym sąsiadom, nawet i odległym pogańskim monarchjom!... Widzisz, Panie, jako bluznierskie narody, heretyckie, odszczepieńskie i bisurmańskie, pogwałcili Kościoły Twoje, pomordowali kapłany Twoje, pozabijali tysiącami sług Twoich, w wierze świętej katolickiej trwających...
Odpuść nieprawości ich, jako Bóg miłosierny!... Wspomni na miłosierdzie Twoje nieskończone, a oddal tę plagę od narodu Twego wybranego!... Wspomni na prostotę starych Polaków onych, którzy w szczerości serca mandatów Twoich świętych przestrzegali, którzy od przyjęcia wiary katolickiej zawsze się za Kościół Twój Święty i za wszytko chrześcijaństwo pogańskim narodom zastawiali!... Niech oczy nasze widzą zemstę niewinnie rozlanej krwie wybranych sług Twoich od krzywoprzysięgłych sąsiadów naszych. Niechaj ciężki płacz i wzdychania pobranych w niewolą córek i synów koronnych przeniknie boskie uszy Twoje, że w tem zagniewaniu Twojem na Polskę wspomnisz na miłosierdzie Twoje, jako Ociec łaskawy i dobrotliwy, — abym ja, utrapiona