Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/248

Ta strona została przepisana.
DAFNIS.

Marna rzecz całowanie, ale w tej marności
Są też swoje przysmaki, są swoje słodkości.

DZIEWKA.

Splunę ja te przysmaki i obmyję wodą,
Gdzieś się ust moich dotknął tą kosmatą brodą!

DAFNIS.

Płuczesz usteczka swoje, płucz, moje kochanie!
A umywszy, mnie znowu daj pocałowanie.

DZIEWKA.

Co czynisz? zadusisz mię; źle z tobą kunsztować,
Krowyby tobie, a nie panienki całować....

DAFNIS.

Nie bądź tak zła; nie znikniesz przedsię przed miłością
Żadna dziewka nie znikła przed jej wielmożnością.

DZIEWKA.

Zniknę, i Bóg mi tego dopomoże: a ty
Zaniechaj mię, a indzie gotuj sobie swaty!

DAFNIS.

Kto gardzi, gardzą też nim, i bardzo się boję,
Że przyjdziesz na gorszego za tę hardość twoję.

DZIEWKA.

Co mi służą, mam z łaski Bożej nie jednego;
Chęć moja nie przystała jeszcze do żadnego.

DAFNIS.

I ja w tej liczbie jestem, i sam jeden z wiela,
Cobym cię za wiecznego chciał mieć przyjaciela.

DZIEWKA.

Cóż czynić? Teraz sobie na wolności żyję;
Szedłszy za mąż, jakobym w jarzmo dała szyję....