Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/256

Ta strona została przepisana.
JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
JEDWABNICA.

Patrz, Kasiu, jako, gdy ciepła panują,
Jedwabną przędzę robaczkowie snują,
Jak żyją liściem, jak, gęste osnowy
Puszczając, domek gotują grobowy.
To ja tak właśnie robię bez przestania
I kręcę głową do mroku z zarania;
Liściem się karmię, niepewny nadzieje,
Którą twéj wietrzyk niełaski rozwieje;
Z myśli i z żądze nawinąwszy przędzę,
Różne z niej myśli dowcipem swym pędzę,
I w tem dumaniu tak się bardzo topię,
Że trunę sobie kuję i grób kopię;
Potem jak i on, co z pracą zbuduję,
Samże to zgryzę, samże to popsuję.

(Około 1640)[1].



JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
O SWEJ PANNIE.

Biały i polerowny jest marmur z Karary,
Białe mleko, przysłane w sitowiu z koszary,
Biały łabędź i białem okrywa się piórem,
Biała perła, nie częstym zażywana sznurem,
Biały śnieg świeżo padły, nogą niedeptany,
Biały kwiat lilijowy, na świeżo zerwany;
Ale bielsza — méj panny płeć twarzy i szyje,
Niż marmur, mleko, łabędź, perła, śnieg, lilije.

(Około 1660 r.)[2]



JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
CUDA MIŁOŚCI.
(SONET.)

Przebóg! jak żyję, serca już nie mając?
Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję?
Jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję,
Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając?


  1. Jedwabnica. Ze bioru poezji lirycznych A. Morsztyna p. t. Kanikuła (patrz: wyżej).
    Domek (gotuje) grobowy — kokony (w których przetwarza się poczwarka jedwabnika).
  2. O swéj pannie. Ze zbioru A. Morsztyna „Lutnia“ (księga pierwsza), w r. 1661 wykończonego (w rękopisie), nazwanego tak na podobieństwo zbioru poety włoskiego Mariniego („Lira“). Pierwsze wydania zbiorowe pism A. Morsztyna: Warszawa 1883, nakł. Lewentala („Bibl. najceln. utworów literat. europej.“).
    Koszara — zagroda.