Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/257

Ta strona została przepisana.

Tak w płaczu żyję; wśród ognia pałając,
Czemu wyszuszyć ogniem nie próbuję
Płaczu? Czemu jak z ogniem, postępuję,
Że go nie gaszę, w płaczu opływając?

Ponieważ wszystkie w oczach u dziewczyny
Pociechy, czemuż muszę od nich stronić?
Czemu zaś na te narażam się oczy?

Cuda te czyni miłość, jéj-to czyny,
Którym ktoby chciał rozumem się bronić,
Tem prędzej w sidło w rozumem swym wskoczy.

(Około 1660 r.)[1]



JAN ANDRZEJ MORSZTYN.
DO WIAROŁOMNEJ.

Ty, wieczna, której Atropos ni Kloto
Szkodzić nie może, niezmazana cnoto,
ty, czystości, ty, wiaro i statku,
I godna po tych cnotach na ostatku
Chodzić, miłości; płaczcie, wszystkie cnoty,
Bo ona wasza radość i pieszczoty,
Ona tak śliczna dziewczyna, tak święta,
W której ni zła myśl, ni chciwość przeklęta
Nie miały miejsca, ni ogniste żądze,
Już was opuszcza, a woli pieniądze.
Fraszka-ście, fraszka, odpuśćcie mi, cnoty,
Kiedy was przemógł podarunek złoty.
Widzę, że, kędy złota zabrzmi strona,
Słaba z was pomoc i licha obrona;
Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały,
Fraszka i służba i mój afekt stały.
Wszystkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki,
Za pełny mieszek i nabite taszki.
Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą
Puścić się za grosz marny na swawolą,

  1. Cuda miłości. Sonet ze zbioru A. Morsztyna „Lutnia“ (ks. I). — wzorowany na sonecie Petrarki.
    Czemu, jak z ogniem, postępuję i t. d. — nieco zwikłany układ wyrażeń: czemu (tak) postępują, że, skoro jest ogień, nie gaszę go płaczem (łzami), w którym opływam?