Aż mi się trafiło wcześnie,
Napaść na nię zrana, we śnie.
„Dobry dzień, panno! Zielone?”
Ta trze snem oczy zmorzone.
Że się ledwo zorza bieli,
Maca wszędzie po pościeli.
Ja znowu: „Maryś! Zielone?
„Darmo się przysz, bo stracone!”
Potem się sama przyznała
A w zakładzie fawor dała.
Już tyle razy słońce wracało
I blaskiem swoim dzień szczyci;
A memu światłu cóż to się stało,
Że mi dotychczas nie świéci?
Już się i zboże do góry wzbiło,
I ledwie nie kłos chce wydać;
Całe się pole zazieleniło:
Mojej pszenicy nie widać!
Już słowik w sadzie zaczął swe pieśni,
Gaj mu się cały odzywa;
Kłócą powietrze ptaszkowie leśni:
A mój mi ptaszek nie śpiéwa!
Już tyle kwiatów ziemia wydała
Po onegdajszej powodzi!
W różne się barwy łąka przybrała:
A mój mi kwiatek nie wschodzi!
- ↑ Zielone. Ze zbioru Kochowskiego „Niepróżnujące próżnowanie“ (patrz: objaśn. do str. 101).
Dziardyny — (z francus.) ogrody: kochaneczek wawrzyn Feba — wawrzyn (laur), którym Febus (Apollo) nakazał wieńczyć poetów: skołoźrzy — wczesny: ryczałtem — zupełnie, w całości (przegrywa zakład); kanak, halzband — naszyjnik; przyjmie prawo — t. j. warunki, zakład; z drażnięty — z piersiami (t. j. chowa liść na piersiach); co sie godzi — co spotyka (jaki zaszczyt, szczęście); przysz się – zapierasz się: fawor (z łaciń.) — względy, miłość.