Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/337

Ta strona została przepisana.
TOMASZ KAJETAN WĘGIERSKI.
LEW I ŚLIMAK.
(Z „MOJEJ EKSKUZY“).

Bardzo mi dobrą bajkę los mój przypomina,
Z której początek bierze cała moja wina.
Raz król zwierząt, by swojej chimerze dogodził,
Tym chodem lazł na drzewo, jak po ziemi chodził.
Ale, gdy się daremnie przez cały czas biedzi, —
Spojrzy w górę: a ślimak na wierzchołku siedzi.
Na widok tak nikczemny złość go mocna bierze:
„Jak — pyta — wleźć tam mogło to tak podłe zwierzę?“
„Dziwię się — rzekł mu ślimak — żeś tego nie wiedział:
„Kto się czołgać nie umie, nie będzie tu siedział“.
I mnie też to nienawiść sprawiło i biédę,
że się nie czołgam, ale moim krokiem idę.
Lecz, chociażbym do zgonu miał być nieborakiem,
Wolę być lwem w nieszczęściu, niż w szczęściu ślimakiem.

(Około 1780 r.)[1]



FRANCISZEK ZABŁOCKI.
ZAMIARY MAŁŻEŃSKIE FIRCYKA.
(Z KOMEDJI „FIRCYK W ZALOTACH“).
ARYST (w szlafroku.)

Gość, gość luby! mojego witam dobrodzieja.

FIRCYK (ściskając go mocno).

A! jak się masz, poczciwy wieśniaku!

ARYST (wyrywając się wrzeszczy).

E, je, ja,
Stój, dla Boga, co robisz? starościcu? boki!

(wydarłszy mu się).

A, mój panie! jak widzę, mógłbyś dusić smoki.

FIRCYK.

U nas w Warszawie takie jest przyjaźni hasło.

ARYST.

A! niech cię licho weźmie; aż mi w karku trzasło.

  1. Lew i ślimak. W wierszu Moja ekskuza“ (ekskuza — tłómaczenie się, usprawiedliwienie) tłómaczy się Węgierski, dlaczego w pismach swoich czyni tak często ostre wycieczki przeciwko różnym ludziom i działaniom.
    Chimerze — fantazji, zachciance.