Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/82

Ta strona została przepisana.

Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam.
Do mego Boga na niebie,
I szukam go koło siebie.

Wielu snem śmierci upadli,
Co się wczora spać pokładli:
My się jeszcze obudzili,
Byśmy Cię, Boże, chwalili!

(1798 r.)[1]



FRANCISZEK KARPIŃSKI.
PIEŚŃ
O NARODZENIU PAŃSKIEM.

Bóg się rodzi, moc truchleje;
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie; blask ciemnieje;
Ma granice — nieskończony;
Wzgardzony — okryty chwałą,
Śmiertelny — król na wiekami!...
A Słowo — Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Cóż, Niebo, masz nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
Żeśmy byli winni sami.
A Słowo — Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

  1. Pieśń poranna. Ze zbioru poezji F. Karpińskiego p. t. „Pieśni nabożne przez F. K. W Krakowie, w drukarni Szkoły Głównej, 1798.“ Pieśni niektóre z tego zbioru doczekały się rzadkiej popularności, gdyż śpiewane są przez lud w kościołach; obok dwóch, tutaj zamieszczonych, także piesń: „Wszystkie nasze dzienne sprawy“.