Strona:Klemens Junosza, Zygmunt Przybylski - Fragment z komedyi p. t. Baby.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Stawińska. Umie Kąkolska czytać?
Brygida. Z książki Pana Boga chwalę.
Stawińska. Więc proszę odczytać.
Brygida (wydobywa z kieszeni okulary, czyta tak, jak napisane). Ma-jo-nez-pro-ven-çal z przy-bra-niem ma-ce (n. s.) panna Nastazya nie chciała wierzyć, że żydowskie mace (gł.) do-ine. Wol-au-vent i cre-me bru-le.

(Helena i Jadwiga śmieją się).

Stawińska. Moje drogie, nie śmiejcie się, rzecz jest zanadto poważna (bierze kartkę od Brygidy). Niech Kąkolska słucha uważnie, co ma być: pierwsze majonez provençal, przybranie macedoine. Kąkolska słyszy?
Brygida. Toć słyszę.
Stawińska. Drugie: Vol-au-vent i trzecie lody: creme brulée. Czy Kąkolska teraz rozumie?

Brygida (na w pół z płaczem). Proszę wielmożnej pani... Urodziłam się w Wólce Trzęsidelskiej, ztąd pół mili, w parafii Zagórowskiej.


Zygmunt Przybylski.
(Podług fotogr. Rubensa).

Stawińska. A cóż mi do tego, gdzie się Kąkolska rodziła.
Brygida (z płaczem). W tej parafii wyrosłam, za mąż wyszłam, owdowiałam, ochrzczoną jestem po chrześcijańsku w kościele, pochowana będę po chrześcijańsku na cmentarzu w Zagórowie... po świecie się nie włóczyłam, między niemcami nie bywałam i takich słów jak wielmożna pani mówi, nie znam i nie rozumiem. (Ze łzami) Jak Trzęsidła Trzęsidłami, nigdy macy do potraw nie dodawano i dodawać nie będą. (Wychodzi).
Stawińska (ze złością). Dość, że nawet kuchnią się tu zajmować muszę. Ach ta Nastusia! (wychodzi).
Jadwiga. Pobiegnę za mamą, żeby z Nastusią nie było jakiego zmartwienia (wybiega).
Helena. Masz słuszność, Jadwisiu. Idź, idź.