Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Aby czasu nie tracić, wzięto się zaraz do roboty z temi siłami, jakie były na miejscu. Szulc zrzucił z siebie spencer, wydobył z za cholewy składany łokieć i wielki ołówek ciesielski i zaczął odmierzać podwaliny dla pierwszego domu.
Postanowiono jednozgodnie, że przedewszystkiem ma stanąć dom dla Wincentego. I nie mogło być inaczej; Wincenty bowiem był w gromadzie najgłówniejsza osoba, głowacz i pieniężnik i latami najstarszy i w sprawach różnych, procesach, wypraktykowany i taki jakiś zawsze poważny i spokojny, że go każdy słuchał i szanował. On to właśnie kupno ziemi, na której się teraz mają osiedlić, do skutku doprowadził, on pokierował sprzedażą gruntów na dawnej siedzibie, on u adwokatów, regentów, w hypotece, długi czas strawił, aby wszystko dobrze zakończyć, aby kupno było bezpieczne, pewne jak mur, niewzruszone.
Oczywiście, że takiemu należało się pierwszeństwo, bo go każdy za głowę uważał, a chociaż znajdował się w gromadzie jeden i drugi taki, co na przewagę Wincentego krzywem okiem spoglądał, jednak odzywać się