Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/27

Ta strona została skorygowana.

obronić, wygrać, a zato co? marne kilka papierków, a tu jeszcze w Warszawie piszą, że my niepotrzebni...

Fajbuś.

Co to niepotrzebni? aj aj, taki człowiek żeby nie był potrzebeny to czyby przychodził do Fajbusia pieniędzy pożyczyć? kto dziś niepotrzebny?

Fajbusiowa.

Pan ma taki delikatny rozum...

Fajbuś.

Może pan pozwoli kieliszek.... mam coś nowego, fajn, co sam król turecki pija na śniadanie (do żony). Fajge! gieb a mientowkies! (do Drapiszewskiego) Wielmożny nasz pan Mecenas ma głowę, żeby nie pan, toby nie można żaden interes porządnie przeprowadzić.

Drapiszewski.

A widzicie co to ja!

Fajbusiowa (wychodzi z za szynkwsu i wynosi kieliszek wódki).

Niech jegimość pije na zdrowie.

Drapiszewski (pije i spluwa)

Niezła, wcale dobra!

Fajbuś.

No ja wiem że pan ma dobrego gustu. Pan sobie zna na tem, spodziewam się.

Drapiszewski.

I ja tak myślę....

Fajbuś.

Ja panu co powiem — ja mam do pana bardzo wielką proźbę.

Drapiszewski.

Uważałem to właśnie po miętówce...

Fajbuś.

Na co takie gadanie mówić? miętówka to zawsze dla porządnych gości — a interes interesem...