Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/70

Ta strona została skorygowana.
Dębiński (do Maryi).

Majówka nasza obfita jest w niespodzianki — czy widziała pani kiedy żydowskie wesele?

Marya.

Nigdy.

Jaś.

Ja tańczę w pierwszą parę mazura z panną młodą.

Fonsio.

To ci się nie uda, bo żydówki nie tańczą z męzczyznami.

Jaś

A z kimżeż one tańczą

Fonsio.

Z żydówkami.

Jaś.

Też głupi obyczaj; jabym tam nigdy w życiu z tobą naprzykład nie tańczył.

Fajbuś.

Państwo mi zrobią tego honoru, ja tu każe zamiatać, bo w izbie to trochę duszno jest; ja tu każę przynieść malowane krzesła i wypichane kanape z włosami, żeby wielmożne państwo miało swoje wygodność.

Dębiński.

Dobrze, my temczasem pójdziemy się przejść trochę — zobaczymy okolice.

Fajbuś.

Okolice — to jest bardzo ładne, jak malowane. Woda jest, troche lasek, za laskiem troche piasek, potem znowu troche lasek... bardzo ładne okoliczność, jak na landszaftu.

(Wszyscy wychodzą, na scenie pozostaje sam Fajbuś).