Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciemny i nieokrzesany naród, chłopi, niezdolni do poważnego myślenia i zastanawiania się nad zagadnieniami świata, także mają o złych duchach pojęcie. Wiedzą oni, że o północy przeszkadzają one na groblach, koło mostów, na drogach rozstajnych i czynią różne psoty niegodziwe.
Wasążek, chociaż nie zaznał w swojem życiu i nie zazna do śmierci smaku mądrych ksiąg i chociaż, z drugiej strony, nie jest tak bezwzględnie nieokrzesany, jak naprzykład Michał Rokita, znał się jednak cokolwiek na duchach i miewał z nimi nieraz do czynienia.
Najczęściej spotykał ich, powracając z jarmarku.
Opowiadać o tych przygodach nie lubił, ale ludzie wiedzieli, że je miewał; świadczyło bowiem o tem zabłocone ubranie, czasem guz na czole, lub siniaki pod okiem. Po załatwieniu interesu z żydami i zakupieniu kilku drobnych sprawunków, Wasążek powrócił jeszcze „pod Łabędzia“ i tam zabawiał się w godnej kompanii, przy butelce.
Trwało to może do jedenastej w nocy. Dokładnie tego Wasążek nawet po gwiazdach wymiarkować nie mógł, gdyż te, jak na złość, rozruszały się owej nocy na firmamencie, akurat, jak żydzi na jarmarku.
Chociaż Wasążek miał wóz kuty i litry wyplatane, które wyglądały — pisz, maluj — jak bryczka,