Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/125

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ nie.
— Wiem ci ja to, wiem, bom trochę widzący.
— Jakto, widzący?
— Skoro trzeba urok odczynić — odczynię; zamówić bolączkę — zamówię; co w człowieku siedzi, przeniknę, i oj, panienko, jakie kto pomyślenie ma — zgadnę.
— Nie może być!
— A no, niech panienka spróbuje.
— Jakże mam spróbować?
— Powiedzieć, co panienka myśli?
— Powiedzieć.
— Panienka myśli tak: dobrze, że dziadzisko idzie na Majdan, ale szkoda, że jutro nie będzie tędy powracał. Otóż, na złość, będę jutro powracał, jak się tylko jasne słoneczko ukaże.
Widocznie dziad odgadł myśli dziewcząt, gdyż roześmiały się głośno i uciekły w ogród, niby sarenki spłoszone.
Błażej brodę pogładził i powlókł się do kuchni na barszcz.