Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/137

Ta strona została uwierzytelniona.

„konferencye“ zdarzały się zaledwie raz na kilka lat.
Raz, naprzykład, dowiedziała się, że brat chce sprzedać zboże na zaspokojenie jakiegoś pilnego wydatku, a jej zdawało się, że lepiejby było powstrzymać się i na lepszą cenę poczekać.
Było to w czwartym, czy piątym roku pobytu jej w Brzozówce.
Kiedy się obiad kończył, rzekła:
— Panie bracie, chciałabym odbyć z tobą krótką konferencyę w cztery oczy.
On spojrzał na nią zdziwiony.
— Sekret? — zapytał.
— Zapewne.
— A więc proszę, słucham, niechże pani siostra usiędzie.
— Nie usiądę — odrzekła — nie mam czasu na długie dysertacye, bo dzisiaj chleb się piecze. Słyszę oto, że bratu potrzeba pieniędzy.
— Tak jest.
— Podobno brat chce sprzedać zboże?
— Rzeczywiście.
— Teraz czas nie jest na to odpowiedni, lepiej będzie trochę poczekać.
— Zapewne, że tak...
— To dlaczegóż pan brat mi nie powie, że potrzebuje?
— Alboż pani siostra ma pieniądze?