Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba, żeby się młodzi poznałi, a jeżeli przypadną sobie do gustu, to...
— A za pozwoleniem, pani siostro, to jeszcze na wodzie widłami pisano. Od bywania do ołtarza ogromnie daleko. Zresztą, dziewczyny nasze są tak młode, że nie ma sobie czem głowy teraz zaprzątać.
— O wszystkiem trzeba myśleć zawczasu...
— Zawczasu, a zawcześnie, to różnica.
— Może bratu to nie w guście, że oficyalista?
— O, co to, to nie, pani siostro. I ja przecież nie na swojem, tylko na cudzem pracuję, a tem się tylko od zwykłego rządcy różnię, że mam więcej samodzielności. Nie ma o tem mowy, żebym oficyalistą pogardzał; ale to, widzisz, chłopiec jeszcze bardzo młody.
— Tem lepiej.
— Niezamożny, może nawet biedny, z czegóż utrzyma rodzinę?
— Słyszałam, że pani Zawadzka ma jakiś fundusik.
— Niechże go ma z Bogiem — rzekł Borecki, wstając — czas na mnie; muszę iść w pole, zaś pani siostra czyń sobie, jako chcesz, zdałem na ciebie prawa matki. Chłopak, jeżeli chce, niech bywa; poznajmy go, przekonajmy się, co wart, ale uprzedzam, że ostatnie słowo sobie pozostawiam