Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/165

Ta strona została uwierzytelniona.

— Oj, oj! Wypić dobry kielich gorzałki, to zaraz będzie doskonałe spanie. I wy zaśniecie i wasze myślenie zaśnie, a jak się wyśpicie, to będziecie mieli lepszą siłę do każdej roboty. Ja wam jeszcze ten raz wygodzę, ale pamiętajcie, że niedługo już będę mógł wam robić takie wygodności.
— Dlaczego?
— Wyście mi już bardzo dużo winni, wy może sami nie wiecie ile. Trzeba raz zrobić porządek.
— Niby... jakże to porządek?
— Obrachować, co się należy i zapłacić.
— Zkądże ja wam zapłacę, kiedy nie mam.
— Aj, macie, macie, Michale.
— Co?
— A grunt? Nie rachujecie gruntu. Takie porządne gospodarstwo, z dobrem zabudowaniem. Bardzo ładny majątek.
— Więc niby co?
— Jakto, co?
— No, co mój grunt ma do waszego długu?
— Wy się pytacie? Sprzedajcie grunt, a mnie zapłaćcie dług.
— A ja się gdzie podzieję, a dzieciom co zostawię?
— To jest mały frasunek. Taki człowiek, jak wy, Michale, to się wszędzie podzieje. Was na każdy folwark z wielką chęcią wezmą, bo wy dobry robotnik. Wy jesteście tyle warci, co dwa fornale,