Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/177

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeśli ja go chcę pogłaskać, to tak dobrze, żeby popamiętał. Chcę mieć na niego kilka batów porządnych. Naprzód powiedzcie mi, jak on się naprawdę nazywa?
Jakiś mały żydek dał na to odpowiedź:
— On się nazywa Abram Figelman. Oby jego imię zginęło z oblicza ziemi!
Jankiel rzekł znowu:
— Mojsie ma się dowiedzieć, gdzie należy, czy papiery tego człowieka są w porządku?
— Ja już wiem — odrzekł Mojsie — są bez żadnego feleru. Ja się dowiadywałem.
— Bardzo dobrze zrobiliście. A teraz potrzeba nam pisarza. Gdzie jest nasz pokątny doradca, gdzie jest Berek?
Młody żydek wysunął się naprzód.
— Słuchaj, jest dla ciebie kawałek roboty, tylko ma być w dobrym gatunku.
— Potrafię wymyśleć coś fein, będziecie kontenci. Gdzie się to ma robić?
— U mnie w domu — rzekł Jankiel.
— Bardzo dobrze. Dajcie na papier.
— Masz i kup, tylko się spiesz.
Udali się do mieszkania Jankla, gdzie właśnie wraz z pokątnym doradcą mieli robić wielkie pisanie na Abrama Figelmana. Wszelkie łajdactwo powinno być wytępione i wykorzenione... A czyż nie jest łajdactwem, jeżeli jakiś obcy przyjeżdża z da-