Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/183

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo ja tak lubię.
— A ja cię proszę, nie śmiej się.
— Ty?
— Nie śmiej się, bo to jest pfe!
Rzekłszy to, Mojsie oddalił się z wielką powagą i poszedł spać. Usnął, lecz sen miał ciężki.
Widział ciągle przed sobą dwa „pfe“: jedno olbrzymie, kahalne, które nad całem miasteczkiem niby czarna chmura, zawisło; drugie zaś „pfe“ uśmiechnięte, wesołe, jechało na lekkiej bryczce od Zatraceńca wprost przed „Zielonego łabędzia“ do Małki.
Oczywiście, człowiek, trapiony przez takie dwie zmory, spokojnie spać nie może...