Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Sprowadzono ludzi biegłych i przystąpiono do roboty.
Takie wydarzenie ważne dla miasta nie trafia się codzień, a że mieszkańcy mieli, jak zresztą i dotychczas mają, dużo ciekawości, a jeszcze więcej wolnego czasu, przeto po całych dniach przypatrywali się czynności kopania i bacznym wzrokiem badali pokłady gruntu, w głąb którego stopniowo coraz niżej dostawali się kopacze.
Nietylko kobiety i dzieci, ale poważni ludzie, kupcy, kapitaliści i uczeni, patrzyli w ziemię pilnie, jak gdyby przeczuwając, że dzieje rodzinnego ich miasta wyjaśnione do pewnego stopnia zostaną.
Nad wielkim dołem godzinami całemi stali i patrzyli tacy notable, jak bogaty kupiec Jankiel Bas, wielki aferzysta Dawid Śliwka, uczony Uszer Engelman i wielu innych, co najwybitniejszych, mężów.
— Szczególna rzecz — rzekł Jankiel — jak ziemia, na której stoi nasze miasto, nie jest podobna do innych gatunków ziemi. Nie po raz pierwszy zdarza mi się być przy kopaniu studni, ale gdziekolwiek taką czynność widziałem, gatunek ziemi nie był taki, jak ten.
— Cóż osobliwego w nim widzicie? — zapytał Dawid Śliwka.
— Co?
— Tak, tak, co osobliwego? Ziemia jest ziemia.
— Przepraszam was, handlując okowitą, zbo-