Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/224

Ta strona została uwierzytelniona.

upominał ze dwa tygodnie, abym jeno jeszcze kilka razy do tej gorzelni pojechał. W pańszczyźnie u niego jestem poprostu, tylko, że nie wiem, siła dni odrabiać, bo coraz, to zawoła. A we stodole mojej on, jak we swojej, co sobie każe dać, trzeba dać i jeszcze w swoim worku, na własnych plecach mu zanieść; a uda mu się cielę — oddaj mu cielę, podoba się kokosza — oddaj kokoszę. Miała moja kobieta dwanaście gęsi, to siedm za psie pieniądze kupił, a pięć zabrał za procent. Gruntu nie mam dużo, a muszę dla niego cały zagon pod kartofle dawać, też jako niby za procent, a i zaorać ten zagon, kartoflami swojemi zasadzić, oborać, wykopać i odwieźć mu do domu, to niby znów za jego grzeczność i czekanie.
— Za jakie czekanie? Toć wziął procent!
— I ja mu tak mówiłem, ale on ma inszą kalkulacyę. On powiada, że to niby za to czekanie i za tę grzeczność, co od posadzenia kartofli do ukopania...
— Niechże go kolki.
Rokita zwiesił głowę, a po chwili zagadnął Wasążka.:
— Panie Walenty...
— Cóż?
— Dyć od wódki bywa człowiek pijany, a od wody nie?