Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/232

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pamiętam — odrzekła z westchnieniem. — Pan lubi czasem robić takie żartowanie, co nie wypada... Wtenczas zrobił mi pan szkodę.
— Eh! głupstwo! Kazałem naprawić i bransoleta wygląda teraz, jak nowa. Niech się pani przekona.
To mówiąc, wydobył z kieszeni eleganckie pudełeczko i otworzył je. Na tle ponsowego atłasu świeciła się nowa, dość gustowna bransoletka, ozdobiona kilkoma kamieniami. Małka jednym rzutem oka oceniła, że bransoletka ta trzy razy więcej warta od owej, niby uszkodzonej.
— Cóż? ładna?
— Bardzo ładna! — szepnęła, nachylając się nad pudełkiem, a oczy jej błysnęły. — Bardzo ładna! Pan ma gust. Pański gust, doprawdy! Ale to nie jest moja dawna bransoletka, to nowa...
— Poznała pani?
— Dlaczego nie miałam poznać? Gdzie pan podział tamtą?
— Mam przy sobie.
— Bo widzi pan, ta jest bardzo ładna i elegancka, tamta nie tak ładna i nie tak elegancka, ale jest dla mnie dużo warta, to pamiątka po mojej cioci.
— Więc weź pani obie, będziesz pani miała dwie pamiątki, po cioci i po mnie.