Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/236

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przepraszam pana, ona już jest zmierzona, zważona, oszacowana, policzona co do jednego grosza. Pan się dziwi, jakim sposobem? My mamy swoje sposoby... Niech-no pan uważa: to, co pan dostanie, uczyni razem... Zaraz obliczymy, ile to będzie?
Odsunęła serwetę ze stołu i wziąwszy kawałek kredy, zaczęła liczyć. Oboje przytem pochylili się nad stołem, tak, że głowy ich prawie stykały się jedna z drugą.
Nagle Mojsie ukazał we drzwiach blade swoje oblicze i zawołał groźnie:
— Małka!
Oburzona do najwyższego stopnia, piękna kupcowa zerwała się i jak fryga wybiegła, obrzucając swego małżonka gradem słów, zapewne niezbyt pochlebnych; następnie popchnęła go ku drzwiom i poradziła mu, żeby poszedł sobie na spacer, a jej nie przeszkadzał w ważnych sprawach.
— Przepraszam pana bardzo — rzekła, wróciwszy — przepraszam. Mąż miał do mnie pilny interes; załatwiłam go na poczekaniu. On dobry człowiek, ale trochę nudny. No, niech go tam! Zacznijmy ten rachunek nanowo.
Młody człowiek ze zdumieniem słuchał, jak wyliczała wszystkie jego długi, większe i drobniejsze, co do grosza i zestawiła ich sumę z wartością sukcesyi.