Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/239

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ile?
— Dużo. Panienka, która za pana wyjdzie, może być bardzo kontenta, bardzo szczęśliwa, może się pysznić, że ma takiego ładnego męża, tylko...
— Cóż tylko?...
— Tylko jest jedna dyferencya. Panienki mają inaczej w głowie, a ojcowie inaczej. Tacy ludzie, jak pan Borecki, to staromodni ludzie, oni mają swoje fanaberye, nie patrzą na urodę, nie znają się na elegancyi, tylko chcą pieniędzy, majątku. W tym punkcie pan Borecki może pokazać grymas, ale skoro puszczony jest głos o pańskiem bogactwie, to nie zgrymasi. Ja pana zaasekurowałam od grymasów — ja! Spodziewam się po pańskim delikatnym rozumie, że pan dobrej rady posłucha i że nie będzie pan odkładał,
— Spróbuję.
— Trzeba, na moje sumienie, trzeba. Ja panu w tem dopomagać będę, my wszyscy panu pomożemy.
— W jaki sposób?
— To już nie pański kłopot — my mamy swoje sposoby, a gdy wszystko będzie już dobrze, skoro pan dostanie ładną żonę i ładny posag — to niech pan pamięta, że to Małka radziła, że z jej ręki dostał pan jedwabne życie, śliczny los; że Małka wcale nie wspominała o porękawicznem, nie wymówiła nawet takiego słowa. Można po osobie zmiar-