Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/246

Ta strona została uwierzytelniona.

świecie szczęścia. Dopiero wesoły szczebiot Jadwini napowrót ich na ziemię sprowadził.
Ładna śmieszka połączyła się z nimi i posuwali się we troje, zbierając grzyby naprawdę.
— Zosiu, Jadwiniu! — rozlegał się głos ciotki Gertrudy — wracamy!
Pokazało się, że najwięcej grzybów znalazła Jadwinia, bardzo pokaźną ilość starsze panie, a Zosia, chociaż jej pan Stanisław pomagał, miała zaledwie kilkanaście w koszyku.
Oczywiście winien temu był pan Stanisław, bo skoro zna las doskonale, mógł wskazać miejsce, gdzie masami rosną.
Ciotka uśmiechnęła się znacząco do pani Zawadzkiej; widocznie panie te porozumiały się już między sobą i o przyszłości młodej pary postanowiły.
Ciotka w duchu przygotowała się do walki z opozycyą ze strony brata i, jak zawsze, o zwycięstwie nie wątpiła. Cóż-bo, żeby jeden mężczyzna mógł stawić opór połączonym siłom dwóch kobiet! Tego jeszcze nigdy nie bywało.
Jak jedno mgnienie oka, zbiegł ten piękny wieczór; przy pożegnaniu pani Zawadzka bardzo serdecznie uściskała Zosię, zaś ciotka Gertruda pocałowała pana Stanisława w czoło.
Widząc to, panna Zofia spłonęła rumieńcem, bo doprawdy wszyscy jej dziś na złość robili! Ona ta-