Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/249

Ta strona została uwierzytelniona.

radziłabym zrobić to samo, bo jutro będziesz niewywczasowany.
— Hm! racya, ale widzi pani siostra...
— A widzę, że dziesiąta.
— Miałbym coś do powiedzenia, to jest miałbym do pani siostry prośbę.
— W swoim domu brat jest i może rozkazywać.
— Zapewne, rozkazuję tu ja wszystkim, byle nie siostrze. Otóż tedy, pani siostro...
— Cóż bracie?
— Nie gniewałbym się, żeby w niedzielę był dobry obiad.
— Alboż zeszłej niedzieli był zły?
— Doskonały, ani słowa; ale ja na ten raz chciałbym, ażeby był trochę wystawniejszy.
— Czy będą goście?
— Tak.
— Jeżeli Zawadzka z synem, to dla nich frykasów nie trzeba. Kobieta skromna i oszczędna.
— Że też pani siostra zawsze z tą Zawadzką.
— Może nieprawdę powiedziałam?
— Owszem, ale cóż mi do jej gospodarności?
— Skoro ma być w niedzielę.
— Któż to pani siostrze powiedział? Przeciwnie, chciałbym, żeby nie była tu w niedzielę.
— O z pewnością, jeżeli jej brat nie prosił, to ona nie przyjedzie...