Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/267

Ta strona została uwierzytelniona.

do niego, uważał za przelotny kaprys dziewczęcia.
— Przejdzie to — mówił sam do siebie, chodząc wielkiemi krokami po stancyi — przejdzie i przeminie. Dziewczyna zapomni, a chociaż trochę popłacze, będzie miała czem łzy ocierać. Pani siostra poetyzuje, romanse opowiada. Serca dziewcząt nie pękają, jak gliniane garnki na ogniu. Praktyczny rozum weźmie górę, a dziecinne marzenia rozwieją się, niby dym. Po roku przyzwyczai się Zosia do męża, po dwóch pokocha go. Chłopak młody, ładny, o wiele przystojniejszy od tamtego. Pani siostra mówi: utracyusz, hulaka, że ma jakieś drobne grzeszki za sobą. Pani siostra świata nie zna; snać nie zna ona przysłowia o piwie, co za młodu wyszumieć musi. Wyszumiał się, tem lepiej, teraz nabierze stateczności i będzie grosz szanował. Ja go wezmę w opiekę, a pod moim kierunkiem wyjdzie na gospodarza, co się zowie. Czego bo nie można dokonać, mając młodość, zdrowie, pieniądze i radę praktycznego, doświadczonego człowieka.
Najmocniej przekonany był Borecki, że się młody człowiek wpływowi jego podda i rad słuchać będzie.
Zatraceniec mógłby dalej trzymać, bo majątek to niezły i dzierżawa nie nadto wyszrubowana; możnaby jeszcze i sąsiedni folwark przybrać, za niewielkie odstępne. A gdyby Różański nie chciał