Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

nicy ledwie po rusztowaniu i cembrowaniu uciec przed nią zdołali.
Woda zimna, czysta, dobyła się ze znacznej głębokości i wyrzuciła na powierzchnię ziemi ogromnych rozmiarów pantofel.
To już był najwymowniejszy i najbardziej przekonywający dowód wielkiej starożytności miasta, dowód, który jego mieszkańców napełnił słusznie dumą i podniósł ich o całe niebo wyżej w przekonaniu własnem.
Teraz możemy zobaczyć, jak wygląda śpiący lew.
Ślicznie wygląda.
Lew, gdy śpi, ma pazury ukryte, paszczę zamkniętą, opiera głowię na łapie, a przyjemny wietrzyk chłodzi go i porusza lekko jego wspaniałą grzywę.
Piękny jest widok lwa uśpionego, leży on nieruchomo, siła jego spoczywa. Mysz może przebiegać koło niego bezkarnie, a marna mucha siada na jego kudłach tak bezpiecznie, jak gdyby to nie była lwia grzywa, lecz zwyczajna, sierścią pospolitych bydląt wypchana kanapa.
Miasteczko Czarnebłoto w tem jest do lwa podobne, że usypia i budzi się, jak on.
„Jak lew pomiędzy zwierzętami, tak ty, o miasto moje, wśród wiosek“ — śpiewał swojego czasu poeta, a gdy gruby jakiś człowiek zarzucał, że