Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/277

Ta strona została uwierzytelniona.

czach ojca Zosi uchodzić, nie czeka ostatniej godziny, lecz przysposabia wszystko naprzód, zawczasu. Przysposobił więc, przygotował i miał zamiar zaprosić Boreckiego, aby go odwiedził i ten tak ślicznie urządzony domek zobaczył. Właśnie miał się udać w tym celu do Brzozówki, gdy przyniesiono mu odrazu siedm wezwań do sądu, z których pięć z powództwa pani Małki.
Gdyby nagłe z pogodnego nieba piorun uderzył w ów ślicznie odnowiony i urządzony domeczek, gdyby ziemia się w Zatraceńcu zatrzęsła, młody człowiek nie byłby tak zdumiony, jak w chwili otrzymania owych pozwów.
Oczom własnym wierzyć nie chciał, chociaż najmniej dziesięć razy wezwania odczytał.
Że pozywa Dawid Śliwka, nic w tem dziwnego; że pozywa Glancman, rzecz całkiem naturalna; obadwaj ci ichmościowie bowiem lubią robić spekulacye na kosztach sądowych i znani są z pohopności do procesów, ale Małka!
To być nie może, to mistyfikacya jakaś, chyba ktoś występuje w jej imieniu, ale bez jej woli i wiedzy. Kazał zaprządz konie i natychmiast popędził do Czarnegobłota.
Pod „Zielonym łabędziem“ było cicho i pusto; żydziak w sklepie drzemał za ladą, Mojsie przebierał korki w izbie szynkownianej, piękna kupcowa drzemała na kanapie w paradnej izbie.