Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/279

Ta strona została uwierzytelniona.

u jednego będzie to buteleczka, u innego gąsior. Ja dla pana, dla takiego pana, miałam, nie chwaląc się, całą kufę czekania i cierpliwości; ale żeby największe było naczynie, jeżeli z niego ciągle brać, to się w końcu przebierze i nic nie zostanie. Właśnie już się przebrało.
— Mogłaby pani poczekać przynajmniej dopóki nie doprowadzę moich zamiarów do skutku.
— Ach, te zamiary! Właśnie ja ciągle o nich myślałam, ja panu mówiłam, że to rzecz pilna, a pan zwłóczy, ciągle pan zwłóczy. Taki interes powinien być skończony w cztery tygodnie, a to się już ciągnie blisko pół roku.
— Pani się zdaje, że to łatwo...
— Żebym ja była takim eleganckim kawalerem, jak pan, tobym już dawno wzięła pannę. Panu nie idzie. Nie spodziewałam się tego. Czy panu śmiałości brakuje, czy pan nie potrafi ładnie przemówić do kobiety? Jabym myślała, że to właśnie jest pański fach...
— Jednak ja dopnę celu, jeżeli mi pani temi przeklętemi pozwami wszystkich zamiarów nie popsuje.
— Niech się pan nie boi, niech pan nie myśli, że ja chcę pana szykanować, to wszystko pójdzie pocichu. Ja podałam do sądu, to prawda; ale nie po to, żeby pana procesować, tylko, żeby mieć zabezpieczenie. Ja radziłam się wielkich znawców na