Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/285

Ta strona została uwierzytelniona.

małżeństwem raz skończyć. Myślę, że sama widzisz, iż będzie dobrze?
— Powiedziałam przecież panu bratu, że zgadzam się na wszystko. Ojciec jesteś, więc radbyś dziecko uszczęśliwić. Z początku oponowałam, ale po namyśle widzę, że niepotrzebnie. Twój rozum i twoje doświadczenie szanuję.
— I to mnie najbardziej cieszy, droga pani siostro — rzekł, całując jej rękę — to mnie najbardziej cieszy, że się zgadzamy w zdaniu. Pani siostra jesteś dla moich dzieci drugą i jak najlepszą matką, bolałoby mnie więc, gdyby tak ważna zmiana w życiu Zosi miała się stać bez woli pani siostry.
— Już mi też, panie bracie, komplementów nie mów, bom ja na to nie łakoma i nawet nie lubię... Stało się; wydajemy Zosię za mąż i teraz trzeba myśleć o przygotowaniach.
— Sądzę, że można dać Różańskiemu do zrozumienia, żeby się oświadczył.
— A cóż tak pilnego?
— Na co zwłóczyć? On już sobie, jak słyszę, domek urządził, podobno nawet bardzo ładnie i wszystko z gruntu poodnawiał, meble kupił. Przytem uważam, że się do dziewczyny przywiązał i schnie z oczekiwania i niepewności...
— To rzecz najmniejsza. Ilu znałam młodych ludzi w podobnem położeniu, wszyscy schnęli, ale